Każdy z nas ma swój ulubiony film. Film, do którego wraca się z radością, mimo tego, że zna się każdą wypowiedzianą sekwencję na pamięć. Dla mnie takim filmem jest "Ile waży koń trojański" Juliusza Machulskiego. Groteskowa historia Zosi, która pewnego dnia cofa się o 13 lat do czasów braku rarytasów, kiedy palenie było dozwolone wszędzie, nie było komórek, tabletów, gadżetów, ani sushi, z głośników leciał Maanam, hitem była burza loków na głowie (trwała), a kawę piło się ze szklanek.
Film idealnie przedstawia moje wyobrażenie realiów PRLu, które powstało jako zlepek zasłyszanych historii. To świat z pożółkłych fotografii, który został zapewne nieco podkoloryzowany, jednak urzeka swoją absurdalnością i lekkością. Dodatkowym atutem filmu jest obsada: główna rola Ilony Ostrowskiej, zabójcze wcielenie Roberta Więckiewicza, cudowna Danuta Szaflarska, porywająca Maja Ostaszewska i wiele innych wspaniałych aktorów.
Jeśli nie widzieliście - gorąco polecam!
Pozdrawiam,
Agnieszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz