Zastanawialiście się kiedyś, jak to by było, gdyby ludzie zapadali w sen zimowy tak samo jak niedźwiedzie, borsuki czy jeże? Pomyślcie sobie: tak najeść się do syta i usnąć na dobre 3-4 miesiące. Przespać w ciepłej norze i obudzić się do życia wraz z kwitnącą naturą. To by było coś!
A teraz koniec bujania w obłokach, powrót do rzeczywistości i wyciąganie oczywistych wniosków: PRZYZNAJEMY SIĘ, jesteśmy blogowymi niedźwiedziami. Statystki publikacji postów nie kłamią.
ALE
Idzie wiosna, zza okna właśnie zagląda mi słońce, a kalendarz mam zapełniony nowymi pomysłami, planami i podróżami. Inspiruje się pięknymi zdjęciami, przeglądam Pinterest i powiadomienia z ulubionych stron. Aż tu nagle pojawia się ONA. Romantyczna sukienka rodem z wczesnych lat 50-tych. Pastelowy błękit? To chyba nie mój kolor. Ale nic, pojadę - zobaczę.
Po pracy odwiedzam butik Miss Vintage na Grochowskiej. Po krótkiej pogawędce o wspólnych pasjach z Panią sprzedawczynią przymierzam sukienkę. Jest perfekcyjna! :)
Pfff ... kto by pomyślał, że jedna sukienka stanie się dobrym impulsem do reanimowania naszego bloga. A jednak! Od pierwszego momentu, gdy ją przymierzyłam, miałam w głowie zaplanowaną tę sesję. Wiedziałam jaką chcę fryzurę, które buty założę, w jakiej stylistyce będą zdjęcia ... słodkie lata pięćdziesiąte - taki był plan.
Dawno nie miałam tyle ubawu, beztroskiego śmiechu i spontaniczności przy robieniu zdjęć. Dziękuję Aga, to był fantastyczny czas, którego efektem są m.in. zdjęcia poniżej. Oceńcie zresztą sami jak Nam wyszło :)
Fryzura: Agnieszka
Sukienka: Miss Vintage
Pasek: Rekwizytorki ;)
Buty: Deichmann
Pozdrawiam,
Aleksandra
P.S. A w głowie takie kwiatki!!
Ta sukienka jest śliczna! *.* I genialnie Ci wyszły te victory rollsy, ja się nad moimi jeszcze męczę, żeby wyglądały jak należy :P
OdpowiedzUsuń